ADWOKACI NA MOTORACH – CZARNA 2013

Utworzono: 20 wrzesień 2013
Jarosław Szczepaniak Odsłony: 19522

Nie jestem motocyklistą. Jestem karateką (3 Dan Kyokushin) i basistą w zespole rockowym. Nurkuje i żegluję. Motory to szczególna działka. Znam trochę to towarzystwo, bo mój stryjeczny brat Darek założył klub Fortress Mc. Przemyśl. Kilka razy nasz kapela Black Leather grała na zlotach motocyklowych. Nie tylko „harley mój, to jest to, kocham, go”. Może przez to bardzo cenię każdą pasję, która towarzyszy adwokatowi w jego ciężkiej pracy. W Bieszczadach miałem okazję poznać adwokatów, dla których pasją jest właśnie motocykl. W dniach 3-6 października br. w Czarnej Górnej Okręgowa Rada Adwokacka w Rzeszowie zorganizował po raz szósty rajd bieszczadzki. Na 156 uczestników zgłosiło się 20 ridersów. Niebanalni. Słuchałem błyskotliwych  oracji Dziekana Stanisława Estraicha. W saunie dowidziałem się jak to jest na motorach w Alpach, kiedy robi się Austrię, Włochy i Szwajcarię w obie strony - w cztery dni. W jacuzzi usłyszałem, że w Bieszczadach zimno jest i szkoda, że rękawice na kierownicy dobrze nie grzeją. Nie przeszkadzało to robić po 200 km dziennie. A na parkiecie - w góralskiej wiacie, przy dźwiękach sygnowanych przez DJ-a – motorowcy wywijali hołubce, nie oszczędzając płci pięknej. Objawił się talent wokalny w osobie kolegi motocyklisty. Długie pióra przyprószone  siwizną i głos a’la Riedel. Brawurowe wykonanie „Wehikułu czasu” w konwencji karaoke zapadło w pamięć. Sam trochę śpiewałem, ale  przy „Wehikule” oddałem mikrofon koledze. Odcinali się ci motorowcy od reszty - w zielonych, klubowych T-shirtach i czarnych skórach. Odznaczał się wielkolud – komandor Jarosław Szczepaniak. A także charakterystyczny biały trójkołowiec guru Stanisława. I tak ma być. Jeśli adwokaci będą mieć swoje pasje adwokatura polska nie zginie.  Pozdrawiam.

                                                                      
Adw. Janusz Czarniecki (Przemyśl)